Dziś Katastrofa lotnicza w Topolowie to temat, który budzi duże zainteresowanie i debatę w różnych obszarach społeczeństwa. Jego znaczenie i wpływ wywołały sprzeczne opinie i doprowadziły do wielu studiów i badań, które miały na celu głębsze zgłębienie jego implikacji. Bez wątpienia Katastrofa lotnicza w Topolowie to zagadnienie, które stale ewoluuje, dostosowując się do zmian i wyzwań dzisiejszego świata. W tym artykule zbadamy różne perspektywy i podejścia do Katastrofa lotnicza w Topolowie, aby przeanalizować jego znaczenie i zrozumieć jego wpływ na nasze codzienne życie.
Miejsce katastrofy | |
Państwo | |
---|---|
Województwo | |
Miejsce | |
Data | |
Godzina |
16:11 |
Rodzaj |
Zderzenie z ziemią |
Ofiary śmiertelne |
11 osób |
Ranni |
1 osoba |
Statek powietrzny | |
Nazwa | |
Użytkownik |
Szkoła Spadochronowa Omega |
Numer |
N11WB |
Start | |
Cel lotu |
(lot szkoleniowy) |
Liczba pasażerów |
11 osób |
Liczba załogi |
1 osoba |
Położenie na mapie gminy Mykanów ![]() | |
Położenie na mapie Polski ![]() | |
Położenie na mapie województwa śląskiego ![]() | |
Położenie na mapie powiatu częstochowskiego ![]() | |
![]() |
Katastrofa lotnicza w Topolowie wydarzyła się 5 lipca 2014 roku we wsi Topolów w województwie śląskim. W wyniku katastrofy samolotu Piper PA-31 Navajo, transportującego spadochroniarzy, śmierć poniosło 11 osób, a 1 osoba została ranna.
Piper PA-31 Navajo był to samolot wyprodukowany w 1976 roku, jako 8-miejscowa wersja dyspozycyjna. Egzemplarz został kupiony oraz sprowadzony drogą lotnicza do Polski z USA w 2014 roku. W trakcie tego przelotu miała miejsce awaria w systemie prądotwórczym. Następnie występowały kolejne zdarzenia związane z niesprawnością silników. W następstwie tych usterek została wykonana doraźna naprawa silnika (wymiana cylindra).
Samolot w maju 2014 roku został dostosowany w Polsce do wywożenia skoczków spadochronowych. Pozostawiono jeden fotel pilota i w miejsce pozostałych foteli zamontowano dwie ławeczki dla spadochroniarzy wzdłuż kadłuba. Drzwi ciśnieniowe zastąpione roletowymi, a na zewnątrz kadłuba dodano deflektor przed przednią krawędzią drzwi oraz uchwyt, poręcz i stopień dla skoczków. W dniu wypadku rejestracja samolotu w USA była nieważna. Zauważalna była zaawansowana i rozległa korozja podwozia - w ocenie komisji PKBWL z powodu dłuższego postoju samolotu w wodzie o głębokości ok. 0,5 m, na przykład na lotnisku dotkniętym powodzią.
Dowódca statku powietrznego, Jakub Stożek (lat 29) posiadał licencję pilota samolotowego zawodowego CPL(A) z ważnymi wpisami, w tym do prowadzenia korespondencji radiotelefonicznej w języku angielskim. Nalot ogólny na samolotach 996 godzin. Nalot na typie, na którym nastąpił wypadek prawdopodobnie ok. 40 godzin. Ważne orzeczenie lotniczo-lekarskie bez ograniczeń[1].
Samolot wystartował ok. godziny 16 z lotniska w Rudnikach[2]. Maszyna należała do szkoły spadochronowej Omega[3]. Łącznie na jej pokładzie znajdowało się 12 osób: pilot, 7 skoczków spadochronowych, 2 pilotów tandemów i 2 pasażerów tandemu[2]. Przed lotem zbiorniki paliwa zostały uzupełnione o 50 litrów benzyny.
Samolot Piper PA-31P Pressurized Navajo o znakach rozpoznawczych N11WB około godziny 16:00 wystartował do ósmego lotu tego samolotu w tym dniu. Start początkowo przebiegał normalnie. Po osiągnięciu wysokości około 100 m AGL wskutek spadku mocy zespołu napędowego i braku wznoszenia pilot podjął decyzję o lądowaniu awaryjnym w terenie przygodnym w odległości ok. 4,2 km w linii prostej od progu pasa. W jego końcowej fazie przeciągnięta maszyna wpadła w prawy korkociąg.
O 16:11 samolot po osiągnięciu wysokości lotu ok. 100 m, podczas lądowania awaryjnego, wszedł w prawy obrót autorotacyjny (korkociąg). Końcówką lewego skrzydła uderzył w konar jabłoni, a następnie upadł na ziemię „na brzuch”. Samolot stracił śmigła, kadłub oderwał się od skrzydeł i przewrócił się na prawy bok, w wyniku czego drzwi wejściowe znalazły się u góry[2][1]. Znaczny wyciek paliwa z uszkodzonych zbiorników na rozgrzane elementy silników spowodował pożar[2], który objął lewe i prawe skrzydło w strefie zbiorników paliwa, lewy silnik, częściowo prawy silnik i kadłub prócz części tylnej[1]. Samolot uległ katastrofie niedługo po starcie, 3 kilometry od lotniska w Rudnikach[4]. Maszyna rozbiła się w sadzie[potrzebny przypis] we wsi Topolów. Katastrofę przeżył jeden z pasażerów, którego z wraku wydobyli pobliscy mieszkańcy. Mężczyzna został śmigłowcem przetransportowany do szpitala w Częstochowie[5][6].
Samolot rozbił się na obszarze niezamieszkałym. Akcję ratowniczą początkowo prowadzili świadkowie, mieszkańcy miejscowości Topolów, w tym były strażak. Z płonącego samolotu wydobyto trzy poważnie ranne osoby. Straż pożarna informację o zdarzeniu otrzymała o godzinie 16:18. Strażacy po zabezpieczeniu terenu udzielili pomocy przedmedycznej rannym, rozpoczęli gaszenie pożaru wraku oraz przygotowali miejsce lądowania dla śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Lekarz z zespołu pogotowia ratunkowego, który przybył na teren akcji, stwierdził zgon dwóch z trzech wydobytych osób. Trzecia osoba została przetransportowana śmigłowcem do szpitala w Częstochowie. Po ugaszeniu pożaru we wraku wydobyto zwęglone zwłoki dziewięciu osób.
W akcji uczestniczyło 18 zastępów PSP, 2 jednostki OSP z KSRG i 7 jednostek spoza KSRG oraz ponad stu policjantów z oddziałów prewencji z Częstochowy i Katowic.
Działania ratownicze zakończono 6 lipca o godz. 08.36[6].
Przyczyny katastrofy badała prokuratura i Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych[2]. Wstępne ustalenia PKBWL po dwóch dniach od wypadku wskazywały, że w momencie uderzenia samolotu o ziemię lewy silnik nie pracował, a maszyna zderzyła się z ziemią przy pochyleniu bliskim kąta 90° w lewym korkociągu, z przechyleniem ok. 70°. Samolot w momencie uderzenia o ziemię miał schowane podwozie[7]. Samolot był zatankowany paliwem przeznaczonym dla samochodów[8].
Ustalenia komisji badającej wypadek:
Analiza wypadków innych samolotów tego typu o zbliżonych okolicznościach wskakuje, że maszyna ta w przypadku awarii jednego silnika stwarza znaczne kłopoty nawet pilotom z dużym doświadczeniem. Próby lądowania w takich okolicznościach podejmowane w deficycie czasu, przez pilotów o przeciętnych umiejętnościach i doświadczeniu, zazwyczaj kończą się katastrofą. Drastyczny spadek osiągów i znaczne pogorszenie właściwości pilotażowych w przypadku wystąpienia asymetrii ciągu prowadzi do utraty sterowności, a nawet przewrócenia samolotu „na plecy” w ostatniej fazie lotu.
W wypadku zginął pilot samolotu, współwłaściciel szkoły spadochronowej, jej instruktorzy, skoczkowie spadochronowi, uczniowie-skoczkowie oraz pasażerowie skoków tandemowych. Wśród ofiar znalazło się czterech żołnierzy: trzech spadochroniarzy z 6 Brygady Powietrznodesantowej oraz były żołnierz JWK w Lublińcu[9]. Nazwiska ofiar podano do publicznej wiadomości[6][10]:
Katastrofę przeżył Marek Haczyk, który odniósł obrażenia[14].