W dzisiejszym artykule zagłębimy się w temat Pacyfikacja wsi Jabłoń-Dobki, temat, który w ostatnim czasie zyskał duże znaczenie. Pacyfikacja wsi Jabłoń-Dobki to temat ogólnego zainteresowania, który obejmuje szeroki zakres aspektów mających wpływ na codzienne życie ludzi. W tym artykule zbadamy różne aspekty związane z Pacyfikacja wsi Jabłoń-Dobki, od jego pochodzenia i ewolucji, po wpływ na różne obszary społeczeństwa. Ponadto przeanalizujemy, jak Pacyfikacja wsi Jabłoń-Dobki wpłynął na życie ludzi i jakie są możliwe konsekwencje na poziomie indywidualnym i zbiorowym. Bądź na bieżąco, ponieważ ten artykuł zapewnia dogłębne i wzbogacające spojrzenie na Pacyfikacja wsi Jabłoń-Dobki.
Mogiła ofiar pacyfikacji | |
Państwo |
|
---|---|
Miejsce | |
Data |
8 marca 1944 |
Liczba zabitych |
91–93 |
Typ ataku | |
Sprawca | |
Położenie na mapie gminy Nowe Piekuty ![]() | |
Położenie na mapie Polski w 1939 r. ![]() | |
Położenie na mapie województwa podlaskiego ![]() | |
Położenie na mapie powiatu wysokomazowieckiego ![]() | |
![]() |
Pacyfikacja wsi Jabłoń-Dobki – masowy mord na ludności cywilnej, połączony z grabieżą i niszczeniem mienia, dokonany przez okupantów niemieckich 8 marca 1944 roku we wsi Jabłoń-Dobki w powiecie wysokomazowieckim.
8 marca 1944 roku w Jabłoni-Dobkach rozegrała się potyczka pomiędzy patrolem Armii Krajowej a niemiecką żandarmerią. Zginął wtedy jeden Niemiec, a kilku zostało rannych. W odwecie jeszcze tego samego dnia żandarmi z okolicznych posterunków wsparci przez oddział Wehrmachtu przystąpili do pacyfikacji wsi. Zamordowano 91–93 osoby, w tym ponad 60 kobiet i dzieci. Większość ofiar została spalona żywcem w jednym z budynków gospodarczych. Wieś po uprzednim ograbieniu niemal doszczętnie spalono.
Jabłoń-Dobki leży w odległości około 8 kilometrów od Wysokiego Mazowieckiego. W okresie niemieckiej okupacji liczyła 18 gospodarstw i ponad 100 mieszkańców[1]. Miejscowa ludność udzielała wszechstronnej pomocy polskim partyzantom. We wsi funkcjonowała placówka Armii Krajowej[2].
7 marca 1944 roku w Jabłoni-Dobkach stanął na kwaterach ośmioosobowy patrol AK. Partyzanci zostali dostrzeżeni przez żołnierzy Wehrmachtu, którzy stacjonowali w sąsiedniej Jabłoni Kościelnej. Następnego poranka do wsi przybył oddział żandarmerii z Wysokiego Mazowieckiego. Wywiązała się strzelanina, w której zginął żandarm Zygmunt Klosser, zwany przez miejscową ludność „Krwawym Zygmuntem”. Kilku innych Niemców zostało rannych[a]. Żandarmi szybko wycofali się z Jabłoni-Dobek, a niedługo później do odwrotu przystąpili żołnierze AK[3].
Jeszcze tego samego dnia Niemcy przystąpili do pacyfikacji wsi. W skład ekspedycji karnej weszli żandarmi z posterunków w Wysokiem Mazowieckiem, Szepietowie i Czyżewie, a także żołnierze Wehrmachtu z Jabłoni Kościelnej[4]. Pacyfikacją kierowali: komisarz gminny w Wysokiem Mazowieckiem – Otto Erit, komisarz rolny – Neuman, komendant posterunku żandarmerii w Wysokiem Mazowieckiem – Bittman, porucznik żandarmerii Gos[5].
Niemcy otoczyli Jabłoń-Dobki szczelną tyralierą. Następnie przystąpili do przeszukiwania gospodarstw i wypędzania ludności. Zastrzelono wtedy nawet do kilkunastu mieszkańców. Wśród ofiar były osoby, które usiłowały wymknąć się ze wsi[1][2]. Zatrzymanych Polaków zapędzono na posesję Stanisława Szepietowskiego, na której zginął żandarm Klosser[3]. Wszystkich zamknięto w budynku gospodarczym[b], który następnie podpalono i obrzucono granatami. Około 80 mężczyzn, kobiet i dzieci spłonęło żywcem. Na koniec Niemcy gruntownie obrabowali opustoszałe gospodarstwa i podłożyli ogień pod zabudowania[3][6].
Z obliczeń Jerzego Smurzyńskiego wynika, że tego dnia w Jabłoni-Dobkach zamordowano 93 osoby, w tym 33 kobiety i 30 dzieci poniżej 15. roku życia. Najmłodsza ofiara liczyła 6 miesięcy, najstarsza – 82 lata. Wśród zamordowanych miało się znaleźć 82 mieszkańców spacyfikowanej wsi oraz 11 osób pochodzących z innych miejscowości (Buczyno, Gierałty, Mystki-Rzym, Jabłoń-Markowięta, Jabłoń-Zambrowizna, Ruś, Szymbory-Włodki, Warszawa)[7]. Smurzyński podaje również, że z masakry ocalało 22 mieszkańców Jabłoni-Dobek (siedemnastu zdołało uciec, a pięciu przebywało tego dnia poza wsią)[5].
Rejestr miejsc i faktów zbrodni popełnionych przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich w latach 1939–1945 podaje z kolei, że w czasie pacyfikacji zamordowano 91 osób, w tym 31 kobiet i 30 dzieci poniżej 15. roku życia. 82 ofiary były mieszkańcami Jabłoni-Dobek, a dziewięć pochodziło z innych wsi[8]. W innych źródłach liczbę ofiar szacowano na 91[4][9], 92[10] lub 96[11] osób.
W czasie pacyfikacji spłonęło 17 domów mieszkalnych i 48 budynków gospodarczych[9][12]. Ocalały tylko trzy gospodarstwa położone na skraju wsi[5]. Niemcy zrabowali 42 konie, 107 krów, 145 sztuk trzody chlewnej[9].
Ofiary masakry pochowano we wspólnej mogile[13]. Po wojnie wieś została odbudowana[14]. W miejscu, gdzie stał budynek, w którym spalono mieszkańców wsi, wzniesiono kaplicę. Zbiorowy grób oznaczono nagrobkiem i krzyżem[15].
Po 1960 roku materiały dotyczące pacyfikacji Jabłoni-Dobek zostały przekazane przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce do Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu[16]. Jej sprawcy, podobnie zresztą jak sprawcy wielu innych zbrodni popełnionych na terenach wiejskich okupowanej Polski, nie zostali jednak nigdy osądzeni[17].