Egzekucje pod Olsztynem i Apolonką (1940) to temat, który przykuł uwagę milionów ludzi na całym świecie. Ze względu na jego znaczenie w dzisiejszym społeczeństwie niezwykle istotne jest zrozumienie jego wpływu i znaczenia w różnych aspektach życia codziennego. Od wpływu na kulturę po rolę w gospodarce światowej, Egzekucje pod Olsztynem i Apolonką (1940) okazał się tematem bardzo interesującym dla ludzi w każdym wieku i o każdym pochodzeniu. W tym artykule zostaną omówione różne perspektywy dotyczące Egzekucje pod Olsztynem i Apolonką (1940), oferując czytelnikom kompleksowy i szczegółowy obraz jego znaczenia w dzisiejszym świecie.
![]() Pomnik na miejscu straceń w Olsztynie | |
Państwo |
|
---|---|
Miejsce | |
Data |
1940 |
Liczba zabitych |
87 osób |
Typ ataku |
egzekucja przez rozstrzelanie |
Sprawca | |
Położenie na mapie Okupowanej Polski w latach 1939-1941 ![]() | |
![]() |
Egzekucje pod Olsztynem i Apolonką (1940) – zbiorowe egzekucje obywateli polskich przeprowadzane przez okupantów niemieckich latem 1940 roku w okolicach miejscowości Olsztyn i Apolonka nieopodal Częstochowy.
Między 28 czerwca a 13 sierpnia 1940 roku Niemcy przeprowadzili trzy zbiorowe egzekucje w pobliżu Olsztyna oraz trzy kolejne pod Apolonką. Z rąk funkcjonariuszy 7. batalionu policji zginęło wówczas 87 osób. W gronie ofiar znalazło się wielu przedstawicieli polskiej elity społecznej i intelektualnej z Częstochowy i Radomska, aresztowanych w ramach tzw. Akcji AB.
Już w pierwszych dniach okupacji Niemcy zastosowali silne represje wobec cywilnej ludności Częstochowy. 4 września, dzień po wkroczeniu do miasta oddziałów Wehrmachtu, w kilku punktach Częstochowy wybuchły chaotyczne strzelaniny, spowodowane najprawdopodobniej niedoświadczeniem i nerwowością niemieckich rekrutów. Winą za te wypadki Niemcy obarczyli jednak ludność Częstochowy i przystąpili do zakrojonej na szeroką skalę akcji pacyfikacyjnej, w wyniku której poniosło śmierć od 227 do 500 Polaków i Żydów[1]. W kolejnych dniach miały miejsce liczne aresztowania i egzekucje, których ofiarą padały osoby oskarżane o naruszenie rozmaitych zarządzeń okupanta. Z kolei 10 września Niemcy zatrzymali w Częstochowie kilkuset mężczyzn narodowości polskiej i żydowskiej, których po pewnym czasie wywieźli do „obozów dla jeńców cywilnych” znajdujących się na terenie Niemiec[2].
Osobny artykuł:W okupowanym mieście szybko zainstalowały się struktury niemieckich władz państwowych i policyjnych. Początkowo stanowisko komisarycznego burmistrza Częstochowy piastował miejscowy volksdeutsch Paul Boehlke, którego niebawem zastąpił kreisleiter NSDAP z Opola – Drohberg. W październiku 1939 miasto zostało włączone w skład nowo utworzonego Generalnego Gubernatorstwa (dystrykt radomski, powiat radomszczański). Funkcję stadthauptmanna objął wówczas dr Richard Wendler. Miejscową placówką SD i policji bezpieczeństwa kierował SS-Hauptsturmführer Adolf Feucht, a funkcję jego zastępcy pełnił Paul Press[3].
W pierwszych latach okupacji niemiecki terror był wymierzony przede wszystkim w przedstawicieli polskiej elity społecznej i intelektualnej. Zgodnie z rasistowskim stereotypem Polaka, panującym w III Rzeszy, nazistowscy przywódcy wierzyli, że świadomość narodową posiada tylko polska inteligencja, natomiast lud zajmuje się troską o codzienny byt i jest mu obojętny los państwa[4]. Z tego powodu zakładano, że eksterminacja tzw. warstwy przywódczej pozwoli zniszczyć polską tożsamość narodową i w konsekwencji przekształci polskie społeczeństwo w bierną amorficzną masę, służącą w najlepszym razie jako niewykwalifikowana siła robocza dla III Rzeszy[5]. W ramach tzw. „Akcji Inteligencja” (Intelligenzaktion), prowadzonej na okupowanych ziemiach polskich między wrześniem 1939 a wiosną 1940, Niemcy zamordowali co najmniej 100 000 obywateli polskich[6]. Najwięcej ofiar pochłonęła akcja eksterminacyjna prowadzona na ziemiach wcielonych do Rzeszy (Pomorze, Wielkopolska, Górny Śląsk).
Masowe represje wobec polskiej inteligencji miały także miejsce na terytorium Generalnego Gubernatorstwa. W Częstochowie największa tego typu akcja (nazwana później przez polskich historyków „Akcją specjalną”) została przeprowadzona między 9 a 11 listopada 1939 roku. Niemcy aresztowali wówczas ok. 60 osób – m.in. przedwojennego prezydenta Częstochowy Jana Szczodrowskiego, wielu znanych w mieście działaczy społecznych i politycznych, a także licznych nauczycieli, studentów, związkowców i urzędników. Zatrzymane osoby osadzono w więzieniu na Zawodziu i poddano intensywnemu śledztwu. Niemcy starali się w szczególności uzyskać jak najwięcej informacji nt. przedwojennej działalności, struktur i składu osobowego rozmaitych polskich organizacji, związków, stowarzyszeń i instytucji. 24 grudnia 1939 wszyscy Polacy zatrzymani w trakcie Sonderaktion zostali zwolnieni do domów. W późniejszym okresie niektórzy z nich zostali jednak ponownie aresztowani. „Akcja specjalna” pomogła Niemcom spenetrować polskie środowiska w Częstochowie, a zdobyte wówczas informacje zostały wykorzystane podczas kolejnych akcji represyjnych[7][8].
Osobny artykuł:Wiosną 1940 roku Niemcy zorientowali się, że mimo intensywnych działań eksterminacyjnych prowadzonych we wszystkich dystryktach Generalnego Gubernatorstwa, społeczeństwo polskie otrząsnęło się z szoku po klęsce wrześniowej, a ruch oporu intensyfikuje swoją działalność[9]. Rozpoczęcie niemieckiej ofensywy na Zachodzie odwróciło uwagę światowej opinii publicznej od wydarzeń w Polsce, stąd władze Generalnego Gubernatorstwa postanowiły wykorzystać tę okoliczność do przeprowadzenia zakrojonej na szeroką skalę akcji eksterminacyjnej – ponownie wymierzonej w polską inteligencję i elity społeczne. 16 maja 1940 miała miejsce w Krakowie konferencja w sprawie „nadzwyczajnych posunięć koniecznych dla zabezpieczenia spokoju i porządku w Generalnym Gubernatorstwie”, w trakcie której generalny gubernator Hans Frank zlecił SS-Brigadeführerowi Bruno Streckenbachowi, dowódcy SD i policji bezpieczeństwa w Generalnym Gubernatorstwie, przeprowadzenie „nadzwyczajnej akcji pacyfikacyjnej” (niem. Außerordentliche Befriedungsaktion – AB)[10]. Podczas kolejnej konferencji, która miała miejsce w dniu 30 maja 1940, Frank doprecyzował, że celem Akcji AB będzie „przyspieszona likwidacja znajdującej się w naszych rękach większości buntowniczych polityków, głoszących opór i innych osobników politycznie podejrzanych, jak również równoczesne położenie kresu tradycyjnej polskiej przestępczości”. Postanowiono, że aresztowanych nie należy kierować do obozów koncentracyjnych, lecz „likwidować na miejscu w najprostszy sposób”. Streckenbach przewidywał, że w ramach Akcji AB zamordowanych zostanie co najmniej 3500 osób uznawanych za „kwiat polskiej inteligencji i ruchu oporu” oraz kilka tysięcy przestępców kryminalnych[11].
W Częstochowie pierwsze aresztowania związane z Akcją AB miały miejsce w nocy z 29 na 30 marca 1940. Zatrzymano wówczas co najmniej 42 osoby, w tym Ryszarda Schmidta (działacza politycznego i społecznego, komendanta lokalnych struktur podziemnej Organizacji Wojskowej), Leona Rzykieckiego (dyrektora Szkoły Handlowej w Częstochowie), Dominika Zbierskiego (dyrektora częstochowskiego gimnazjum), Wojciecha Felisiaka (kierownika szkoły powszechnej), Mieczysława Izarda i Jerzego Głowackiego (nauczycieli w Szkole Handlowej), Antoniego Gmachowskiego (księgarza i wydawcę), Ferdynanda Szmidlę (prezesa Związku Byłych Więźniów Politycznych), a także licznych uczniów, maturzystów i studentów. Aresztantów umieszczono początkowo w lokalu dawnego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości skąd byli przewożeni na przesłuchania do siedziby Gestapo przy ul. Kilińskiego 10. Szczególnie ciężkim torturom poddano Ryszarda Schmidta[12]. Po pewnym czasie Niemcy zwolnili niektórych więźniów, lecz niespełna dwa miesiące później owe osoby zostały ponownie zatrzymane[13].
Kolejna obława rozpoczęła się w nocy z 3 na 4 czerwca 1940 i trwała przez cały następny dzień. Niemcy ujęli wówczas ok. 50 osób. Aresztowani zostali m.in.: 67-letni Stanisław Nowak (były wiceprezydent Częstochowy, lekarz medycyny), Józef Chwastowski (kierownik szkoły powszechnej), Stanisław Gawroński (adwokat), Tadeusz Plebanek (adwokat), Piotr Kozerski (magister farmacji), Ludwik Morawski (kupiec), Władysław Golnik (kupiec) i Marian Lewandowski (kupiec). W trakcie obławy zatrzymano także grupę byłych członków POW[14]. 12 czerwca miały miejsce kolejne aresztowania. Niemcy ujęli wówczas ok. 20 osób – przede wszystkim urzędników oraz przedstawicieli wolnych zawodów. W gronie zatrzymanych znalazło się dwóch Żydów[15]. Aresztowane osoby zostały poddane brutalnym przesłuchaniom. W odróżnieniu od wcześniejszych akcji Niemcy działali jednak pośpiesznie i nie prowadzili długotrwałych śledztw[16].
W pobliskim Radomsku pierwsze aresztowania nastąpiły już 10 marca 1940 (ujęto wówczas m.in. nauczyciela gimnazjum, Antoniego Szwedowskiego). 27 kwietnia Niemcy przeprowadzili wielką obławę, w trakcie której zatrzymali ok. 60 osób, w tym 10 kobiet. Aresztantów osadzono w celach miejscowego aresztu przy ul. Narutowicza 1. Rankiem 25 maja grupę więźniów z Radomska, liczącą 11 osób, przewieziono do częstochowskiego więzienia na Zawodziu[17]. Dwa dni później aresztowano w Radomsku sześć osób znanych przed wojną z aktywności społecznej[18].
Na początku czerwca w Radomsku miała miejsce kolejna obława. Niemcy zatrzymali wówczas 32 osoby, w tym Juliusza Surmackiego (nauczyciela gimnazjalnego), Eugeniusza Mazura (nauczyciela szkoły powszechnej) i Zdzisława Rudowskiego (redaktora „Gazety Radomszczańskiej”). W dniu 4 czerwca wszystkich aresztantów przewieziono do częstochowskiego więzienia na Zawodziu. Już 11 czerwca na Radomsko i okoliczne miejscowości spadła jednak kolejna fala aresztowań. Tego dnia policja bezpieczeństwa zatrzymała kilkanaście osób, w tym Władysława Jabłońskiego (inspektora szkolnego), trzech kierowników szkół (Wacława Bładę, Władysława Borczyka i Franciszka Kulikiewicza), a także licznych nauczycieli, kupców i urzędników. Nazajutrz aresztantów przewieziono do Częstochowy. Łącznie w czerwcu 1940 roku Niemcy aresztowali w Radomsku i okolicznych miejscowościach 53 osoby[18][19].
Większość więźniów aresztowanych w ramach Akcji AB deportowano do obozów koncentracyjnych[20]. 16 lipca 1940 roku grupa 50 mężczyzn przetrzymywanych w więzieniu na Zawodziu została dołączona do wielkiego transportu (ponad 1000 osób), który odszedł z dystryktu radomskiego do KL Sachsenhausen[21]. Z kolei 20 sierpnia w ramach kolejnego wielkiego transportu wywieziono z częstochowskiego więzienia 157 mężczyzn i 20 kobiet. Mężczyźni – więźniowie polityczni, pospolici przestępcy, duża grupa Żydów – zostali deportowani do KL Buchenwald[a]. Kobiety, w tym sześć więźniarek politycznych, trafiły do żeńskiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück[22].
Część więźniów została poddana eksterminacji bezpośredniej. Niemcy postanowili przy tym zlikwidować nie tylko osoby aresztowane w czasie Akcji AB, lecz również Polaków przetrzymywanych od dłuższego czasu w celach więzienia na Zawodziu[23]. Wielu więźniów zostało zamordowanych na podstawie wyroków policyjnego sądu doraźnego (niem. Standgericht), któremu przewodniczył SS-Sturmbannführer Fritz Liphardt – komendant SD i policji bezpieczeństwa na dystrykt radomski. Posiedzenie „sądu” miało miejsce m.in. 9 czerwca 1940 w siedzibie częstochowskiego Gestapo. Standgericht[b] rozpatrzył tego dnia 51 spraw, w większości wypadków dotyczących osób aresztowanych w dniach 3–4 czerwca (osoby zatrzymane w poprzednich akcjach zostały już wcześniej „osądzone”)[24][25].
Postępowania przed policyjnym sądem doraźnym stanowiły tylko pozory procesu sądowego, gdyż były przeprowadzane w trybie maksymalnie uproszczonym i przyspieszonym. Polaków doprowadzonych z więzienia na Zawodziu stawiano przed obliczem sądu, zadawano pytanie o przyznanie się do winy (bez przedstawienia jakichkolwiek oskarżeń) lub przeprowadzano pobieżne przesłuchanie, po czym bez komentarza wyprowadzano z pomieszczenia. Wyroki Standgerichtu były zazwyczaj oparte na końcowych sprawozdaniach z przesłuchań więźniów, sporządzanych przez pracownika częstochowskiego Gestapo, SS-Hauptscharführera Wilhelma Laubnera[24][25]. W pisemnych uzasadnieniach wyroków nie ukrywano, że mają one niewiele wspólnego z rzeczywistymi czynami oskarżonych. Dla przykładu w uzasadnieniu dla wyroku śmierci wydanego na dr. Stanisława Nowaka (byłego wiceprezydenta Częstochowy) zapisano: „istniało podejrzenie, iż Nowak wiedział przynajmniej o istnieniu tajnej organizacji (…). Nowak zaprzecza temu, iż stykał się z osobami, które dążą do wskrzeszenia Polski przy użyciu przemocy. Można jednak przyjąć za pewne, że z uwagi na to, iż 38 lat jest czołową osobistością w Częstochowie, również obecnie należy w nim widzieć wyraziciela polskiego sposobu myślenia. W interesie pacyfikacji politycznej unieszkodliwienie Nowaka jest konieczne”[26]. W analogiczny sposób umotywowano wyroki śmierci wydane na adwokata Tadeusza Plebanka i dyrektora częstochowskiego gimnazjum, Dominika Zbierskiego[27].
Skazańcy byli zazwyczaj rozstrzeliwani w potajemnych egzekucjach pod Częstochową. Początkowo na miejsce straceń Niemcy wybrali niewielki parów w pobliżu miejscowości Olsztyn, położony w odległości ok. 500 metrów od miejscowego cmentarza (na granicy lasu). Parów ten był wykorzystywany jako miejsce egzekucji także w czasach carskich, stąd miejscowa ludność zwała go „szubiennicą”.
Wieczorem 28 czerwca 1940 Niemcy wyprowadzili 15 osób z cel częstochowskiego więzienia. Na podwórzu odczytano więźniom wyrok śmierci, po czym załadowano ich na krytą brezentem ciężarówkę. Po dotarciu konwoju na miejsce kaźni, Michał Dzieżgwa, mistrz rzeźniczy z Radomska, zdołał wyrwać się strażnikom i uciec do pobliskiego lasu. Dzięki jego zeznaniom było możliwe odtworzenie modus operandi katów. Z relacji Dzieżgwy wynika, że skazańcom zawiązywano oczy, zabierano z samochodów grupami po pięć osób, a następnie rozstrzeliwano nad uprzednio wykopanymi grobami. Podczas tejże egzekucji w Olsztynie zginęło 10 mieszkańców Radomska (m.in. kupiec Tadeusz Gomuliński, aptekarz Stanisław Zbieć oraz współwłaściciel odlewni żelaza, Jan Łatacz), jeden mieszkaniec Częstochowy, jeden mieszkaniec Przyrowa oraz dwóch byłych powstańców śląskich z Lublińca (Paweł Golaś i Wilhelm Jaksik). W skład plutonu egzekucyjnego wchodzili funkcjonariusze niemieckiego 7. batalionu policji, dowodzeni przez kapitana Borksena[28][29].
Kolejna zbiorowa egzekucja pod Olsztynem miała miejsce 29 czerwca w godzinach wieczornych. Niemieccy policjanci rozstrzelali wówczas 15 osób, w tym grupę siedmiu harcerzy z częstochowskiej dzielnicy Raków, aresztowanych pod koniec lutego 1940 roku[c]. W gronie ofiar znaleźli się także: Jan Lange (dyrektor teatru z Poznania), Stefan Wojteczek (przodownik Straży Więziennej), Kazimierz Jaszczuk (jubiler) oraz kupiec Wincenty Guźla wraz z synem Tadeuszem[30].
Ostatnia egzekucja w Olsztynie, której ofiarą padli Polacy aresztowani podczas Akcji AB, miała miejsce 1 lipca 1940. Tego dnia rozstrzelano tam 15 skazańców przywiezionych z więzienia w Częstochowie. W gronie zamordowanych znaleźli się m.in. Stanisław Gawroński (adwokat), Stanisław Mianowski (inżynier), Zdzisław Czerwiński (malarz), farmaceuta Piotr Kozerski wraz z synem Janem Leszkiem (aplikantem sądowym), a także pięciu funkcjonariuszy przedwojennej Policji Państwowej[30].
W późniejszych latach Niemcy nadal przeprowadzali potajemne egzekucje w pobliżu Olsztyna. Rozstrzeliwano tam przede wszystkim sowieckich jeńców wojennych z częstochowskiego Stalagu 367. Ponadto jesienią 1944 roku Niemcy stracili pod Olsztynem wziętych do niewoli partyzantów z 3 Brygady AL im. Generała Bema. Liczba ofiar niemieckiego terroru pogrzebanych w Olsztynie oceniana jest na 1968[31][32].
Osobny artykuł:28 czerwca żona jednego z więźniów, Jadwiga Flakowa, udała się rowerem w ślad za niemieckim konwojem zmierzającym do Olsztyna. Usłyszała dochodzące z parowu wystrzały, a po odjeździe Niemców udała się na miejsce kaźni, gdzie odnalazła ślady egzekucji[d]. W rezultacie już na początku lipca mieszkańcy Częstochowy byli świadomi, iż pod Olsztynem mordowani są polscy więźniowie polityczni przywożeni z więzienia na Zawodziu. Niemcy dążąc do utrzymania egzekucji w tajemnicy postanowili więc znaleźć nowe miejsce straceń[33].
Wybór okupanta padł na świerkowy las w pobliżu wsi Apolonka pod Janowem. 3 lipca we wczesnych godzinach porannych rozstrzelano tam pierwszą grupę więźniów przywiezionych z Częstochowy, liczącą 15 osób. W gronie zamordowanych znalazł się m.in. dr Stanisław Nowak, mec. Tadeusz Plebanek, Dominik Zbierski, Józef Chwastowski (kierownik szkoły), czterech kupców oraz dwóch urzędników[34].
Kolejna zbiorowa egzekucja pod Apolonką miała miejsce już następnego dnia. Funkcjonariusze 7. batalionu policji rozstrzelali wówczas 13 osób, w tym pięć kobiet oraz sześciu więźniów kryminalnych. W gronie ofiar znalazły się m.in. trzy siostry Glińskie (Janina, Serafina, Irena), zamordowane z powodu odmowy zdradzenia miejsca pobytu swych braci, poszukiwanych przez gestapo[35][36].
Ostatnia egzekucja pod Apolonką miała miejsce 13 sierpnia 1940. Niemcy rozstrzelali wówczas 15 osób, w tym Leona Rzykieckiego (dyrektora Szkoły Handlowej), Mieczysława Izarda (nauczyciela w tej szkole), Ryszarda Schmidta, a także 10 uczniów i maturzystów[37].
Latem 1940 roku w sześciu egzekucjach w rejonie Olsztyna i Apolonki funkcjonariusze niemieckiego 7. batalionu policji zamordowali 87 osób. Polacy aresztowani w ramach „Nadzwyczajnej Akcji Pacyfikacyjnej” byli także rozstrzeliwani na podwórzu częstochowskiego więzienia. W dniu 16 września 1940 stracono tam studenta Longina Strzeleckiego. Z kolei 25 września na więziennym podwórzu rozstrzelano leśniczego Bronisława Olszewskiego wraz z córką Lucyną, Wincentego Czechowskiego (gajowego) oraz Jerzego Głowackiego (nauczyciela Szkoły Handlowej)[38]. W ten sposób liczba mieszkańców Ziemi Częstochowskiej i Radomszczańskiej zamordowanych w ramach Akcji AB sięgnęła 92 osób[e][36]. Najmłodsza ofiara liczyła 17 lat, najstarsza – 66.
W lipcu i sierpniu 1940 władze niemieckie przekazały rodzinom rozstrzelanych urzędowe zawiadomienia o śmierci bliskich[39].
W czerwcu 1946 roku władze polskie przeprowadziły prace ekshumacyjno-śledcze na miejscu straceń pod Apolonką. W grudniu 1946 roku analogiczne prace miały miejsce pod Olsztynem. Odnalezione szczątki ofiar niemieckiego terroru zostały pochowane na cmentarzu Kule w Częstochowie (kwatera wojenna)[40][41]. Z kolei 12 października 1967 na cmentarzu w Olsztynie został odsłonięty pomnik ku czci zamordowanych.
Odpowiedzialność za działania prowadzone wiosną i latem 1940 roku przez niemiecki aparat bezpieczeństwa w dystrykcie radomskim – a więc również za egzekucje w Olsztynie i Apolonce – spada w pierwszym rzędzie na ówczesnego gubernatora dystryktu, Karla Lascha, oraz ówczesnego Dowódcę SS i Policji w dystrykcie radomskim – SS-Oberführera Fritza Katzmanna. Lasch zmarł w niejasnych okolicznościach w czerwcu 1942 roku[42]. Katzmann do swojej śmierci w 1957 ukrywał się w zachodnioniemieckim Darmstadt pod przybranym nazwiskiem[43].
Szczególną rolę podczas akcji eksterminacyjnej odgrywał jednak podległy im SS-Sturmbannführer Fritz Liphardt, który jako miejscowy komendant SD i policji bezpieczeństwa odpowiadał za realizację Akcji AB na obszarze dystryktu radomskiego oraz przewodniczył policyjnemu sądowi doraźnemu, wydającemu wyroki śmierci na polskich więźniów politycznych. 5 czerwca 1945 Liphardt został aresztowany przez żołnierzy brytyjskich, a następnie wydany władzom polskim. Popełnił samobójstwo w maju 1947, wkrótce po swojej ekstradycji do Polski[44].
Po wojnie osądzono kilku niższych rangą funkcjonariuszy częstochowskiego Gestapo. SS-Hauptscharführer Wilhelm Laubner został skazany przez sąd okręgowy w Częstochowie na karę śmierci, zamienioną następnie w trybie łaski na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Ten sam sąd skazał także na karę śmierci SS-Oberscharführera Franza Fikusa. Wyrok wykonano[45].